Mimo apeli i ostrzeżeń ze strony samorządowców, rząd PiS doprowadził do jednego z największych strajków oświatowych w historii Polski. Upór minister Anny Zalewskiej i całkowita obojętność premiera Morawieckiego spowodowały, że zapowiadany od tygodni strajk rozpoczął się 8 kwietnia.
W Łodzi do strajku przystąpiło ponad 300 przedszkoli i szkół, a w ponad 100 z nich zajęcia będą musiały zostać zawieszone z powodu braku kadry. Zajęcia zawieszono w 115 przedszkolach, 5 szkołach podstawowych i jednym gimnazjum, a to dopiero pierwszy dzień strajku.
"Spełnił się najczarniejszy scenariusz: wszystkie placówki, które w referendach strajkowych powiedziały »tak« rozpoczęły dziś protest. Aż 115 przedszkoli będzie zamkniętych z uwagi na brak kadry, bo tyle wniosków już wpłynęło. Zawieszenie zajęć na razie jest na dziś i jutro, ale sytuacja jest dynamiczna więc nie wiem co będzie w środę" - powiedział wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela.
Wiceprezydent Trela podkreślił, że wnioski dyrektorów placówek o zawieszenie zajęć będą rozpatrywane pozytywnie, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci. Z kolei rodzice, rozumiejąc sytuację strajkujących nauczycieli, w znacznej większości postanowili nie puszczać dziś dzieci do szkół. Tam gdzie była taka możliwość, dyrektorzy szkół organizowali zajęcia opiekuńcze na świetlicach.
"Jeszcze raz apeluję do premiera Morawieckiego, aby usiadł do rozmów z protestującymi, bo taka sytuacja nie miała prawa się zdarzyć. Dzieci i uczniowie, zamiast się uczyć, są w domach, bo placówki nie pracują i to nie jest winą rodziców czy samorządów" - podkreślił wiceprezydent Trela.